27
2018
Wiosenny PP F1A w Gliwicach
Zawody początkowo miały odbyć się 7.04, ale ze względu na niekorzystne prognozy pogody (silny wiatr), zostały odwołane na kilka dni przed. Nowy termin został ustalony na 27.05, dzień po Mistrzostwach Polski Modeli Swobodnie Latających „Małych Form”.
Początek zawodów w biuletynie został ogłoszony na godzinę 13.00, w rzeczywistości nastąpił z grubo godzinnym opóźnieniem, w oczekiwaniu na zakończenie zawodów „Małych Form” rozgrywanych przed południem. Czas trwania kolejki 55 minut + 5 minutowa przerwa, w końcowych kolejkach skrócony.
Pogoda przyjemna, słonecznie i ciepło. Wiatr w granicach 4m/s, co przy sporym ruchu lotniczym w tym dniu (szybowce i spadochroniarze) i dostępności tylko połówki lotniska mocno ograniczał rozsądny czas lotu. Sędzia główny ograniczył go trochę mniej ustalając go na 120 sekund (małe formy latały tego dnia na 90 sekund). W pierwszej kolejce sporo modeli nie posiadających radio determalizatora, w których deter odbijał po równych 2 minutach, znalazło się w krzakach za lotniskiem, lub na wysypisku śmieci. Sporo ze stawki 25 zawodników robi maksy, w tym cała szóstka krośnian.
Moje lądowanie po pierwszej kolejce w trudnym terenie, okazuje się, że na drzewie, do tego model było bardzo trudno zlokalizować, ze względu na duże zagęszczenie gałęzi, kolce dzikich róż i pokrzywy. Wbity na wysokości jakiś 8-9 metrów udaje się jakimś cudem ściągnąć bez ścinania drzewa. Trochę krwi się polało, do tego trochę wbitych kolców w rękach i nogach, ale model prawie bez strat.
Po powrocie z modelami na linię startu, podchodząc do komisji okazuje się, że ogłoszone przed rozpoczęciem zawodów przejścia o jeden co kolejkę jednak nie obowiązują, więc kto o tym nie wiedział mógł się lekko zdziwić. Dodatkowo kto latał na początku „od strony krzaków”, będzie miał tak do końca. Mało sprawiedliwe rozwiązanie dla zawodników.
Kolejne loty także na 120 sekund, większość osiąga takie rezultaty bez problemów, także największymi atrakcjami tego dnia pozostają ściąganie modeli z drzew i wyciąganie z wysypiska śmieci.
W trzeciej kolejce wiatr zaczyna wykręcać się nieco bardziej w osi pasa lotniska, ale niektóre modele i tak odlatują na południowy zachód i wysypisko śmieci.
Do dogrywki kwalifikuje się 9 zawodników, z czego czterech z Aeroklubu Podkarpackiego (Henryk Krupa, Robert Kopacz, Michał Śliwiński, Michał Słyś). Prognoza pogody przewiduje stabilny wiatr 3m/s, który nie ma ucichnąć nawet późnym wieczorem. Zawodnicy decydują się na lot na 90 sekund + czas opadania na determalizatorze, sposób kontrowersyjny i może mało rzetelny, ale przy tych rozmiarach lotniska i warunkach chyba jedyny, aby szybko to rozegrać.
Wygrywa Henryk Krupa (Aeroklub Podkarpacki), drugi Kamil Halicki z Aeroklubu Ziemi Wałbrzyskiej. Następnie z takim samym wynikiem Darek Stężalski (Pilski KML) i Michał Słyś (Aeroklub Podkarpacki), będzie więc kolejna dogrywka, na tych samych zasadach. Drugą dogrywkę całe szczęście wygrywa Darek. Gdyby było inaczej, byłby niezły zgrzyt… Michałowi wpisano czas z pierwszej dogrywki prawdopodobnie o 2 sekundy za wysoki i druga dogrywka w ogóle nie powinna mieć miejsca. Dogrywali się również Grzegorz Kosior i Łukasz Halicki o miejsca 8-9.
Podsumowując krośnianie w klasyfikacji open: 1. Henryk Krupa, 4. Michał Słyś, 5. Michał Śliwiński, 7. Robert Kopacz, 12. Roksana Gądek, 24. Henryk Czekański.
W juniorach obyło się bez dogrywek: Wygrał Jakub Kasperski, drugie miejsce zajął Damian Mąderek, a trzecie krośnianka Roksana Gądek. W sumie startowało 4 juniorów, każdy z nich przewiózł się tylko w jednym locie.
W klasyfikacji Standard zgłosiło się 7 zawodników. Najlepszy okazał się Radosław Oporowski, jedynie 3 sekundy za nim uplasował się Rafał Wagner, a miejsce trzecie zajął Piotr Stankiewicz.
Wyniki z zawodów można pobrać tutaj:
___________________
Opublikowano: 2018-06-08, 09:41:14