21
2024
Puchar Świata F1ABCQ – Hogo Cup & Zabokreky Cup – Słowacja 2024
W dniach 21-22 września 2024 zostało rozegrane dwoje zawodów Pucharu Świata F1ABCQ na polach uprawnych w okolicy miejscowości Zabokreky na Słowacji. Hogo Cup & Zabokreky Cup cieszą się zawsze dobra atmosferą. W tym roku miejsce startów nieco inne niż w latach poprzednich, bo bliżej od drogi asfaltowej niż do samego „szczytu” pagórka na którym są rozgrywane jak w latach poprzednich.
Wyjazd standardowo w sobotę rano, co dla nas zapewnia w przypadku drogi z Krakowa dość szybki dojazd. Tym razem dwie kontrole trzeźwości po drodze już za polską granicą, obie bardzo szybkie i bezproblemowe. Pogoda po drodze zapowiada się świetnie, jak co roku wita nas piękny wschód słońca wychodzącego znad słowackich gór.
Na zawodach zameldowało się sporo, bo 8 polskich szybowników (w tym 3 juniorów), 3 gumówkarzy i 4 zawodników F1Q (2 juniorów), jeden z nich próbował także swych sił w F1H rozgrywanych w ramach Euro Challenge.
Sobota – Zabokreky Cup
Oba dni to w zasadzie podobna pogoda, temperatura od 12 stopni do 22 popołudniu, słonecznie i przyjemnie. Komisje po maksymalnie 6 zawodników i chronometraż tradycyjnie na tych zawodach nawzajem pomiędzy zawodnikami w komisji. Bez zmian także kultowa i charakterystyczna dla tego miejsca tablica wyników, która tym razem ledwo mieściła długą listę zawodników.
Kilka lotów próbnych, rano wiatr dość odczuwalny 3-4m/s, ale słabnący. Start pierwszej kolejki o 9:30. Dwie początkowe kolejki na 240 sekund, trzy następne na 180. W ciągu dnia siła wiatru momentami spada do zera i holowanie szybowców jest mocno niełatwe. Warunki trudne termicznie, do tego wysokość startu często dość niska. Czasami kilkunastominutowe oczekiwanie na jakiekolwiek noszenie, po czym leci w sumie nawet 20 modeli na raz w jednym wielkim noszeniu. W pobliżu ~400m przecinające pole linie energetyczne mimo, że wydawałoby się że nie tak łatwo w nie trafić potrafiły strącić/uszkodzić kilka modeli. Ja trafiłem raz przez co pożegnałem się z flasherem przyklejonym do dołu kadłuba i miałem do naprawy kilka nakładek wraz z poszyciem, ale często mając mniej szczęścia model zostaje doszczętnie spalony.
W szybowcach F1A do dogrywek kwalifikuje się tylko 10 zawodników, a w tym 2 polaków wśród w sumie 53 zawodników. Tego dnia w zasadzie osób w dogrywce powinno być jeszcze mniej, ale było chyba niestety za słabo pilnowane. Dogrywka na 5 minut lotu i odczyt wysokości modelu z altimetru po tym czasie. Wygrywa Matija Hrast (Słowenia), przed Dusanem Fric (Czechy) i Davidem Krasznai (Węgry). Jarek Jeziorny na miejscu 4-tym. Drugi z naszych dogrywających się junior – Franciszek Halicki na 8 miejscu w open z stratą 20 sekund do zadanego czasu lotu, wysokie miejsce dało równocześnie zwycięstwo w juniorach! Pozostali nasi juniorzy poza podium choć i Tymon Niezborała i Tomek Jeziorny walczyli dzielnie. Tym razem tylko dwoje krośnian na tych zawodach (niektórzy mieli inne rozrywki w tym terminie) – Henryk Krupa na miejscu 11 i Michał Słyś na miejscu 12.
W gumówkach F1B do dogrywek dochodzi 11 z 27 zawodników, w tym Adam Krawiec i Stanisław Skibicki. Dogrywka w identycznej formule jak w szybowcach. Zwycięża Oleg Kulakovsky z Ukrainy, na drugim miejscu Stanisław Skibicki z Suwałk, a trzeci Jan Cihak z Czech.
F1Q. Do dogrywek dochodzi jedynie 3 zawodników, zwycięża Mihaly Varadi, przed Imola Varadine Fodor (małżeństwo z Węgier), na trzecim miejscu ich „przyszywany syn” Filip Badylak – Polska. Rafał Wagner jako pierwszy niedogrywający się na 4 miejscu. Nasi juniorzy pod koniec stawki open, ale za to na dwóch pierwszych miejscach w swojej kategorii wiekowej – zwycięża Franciszek Jędysiak przed Wojciechem Bartel.
F1H. Widowiskowy start wykonuje nasz jedyny polski reprezentant – Filip Badylak – podczas rozpędzania modelu do atomowego strzału na ponadprzeciętnej prędkości wjeżdża w ziemię. Skutkiem jest całkowita degradacja modelu, który rozsypuje się na wiele elementów i łamie w wielu zaskakujących miejscach. Tym samym zalicza zero już w pierwszej turze i rezygnuje z dalszej rywalizacji.
Sobota wieczór to tradycyjnie gulasz i piwo w hangarze pobliskiego lotniska Malé Bielice. Zakończenie zawodów na tyle sprawnie zrobione, że po perypetiach z zakwaterowaniem i zmianą hotelu jesteśmy spóźnieni. Tradycyjnie trochę rozmów i fajna możliwość wymiany doświadczeń. Muzyk w tym roku inny i niestety nie sprostał poziomowi prezentowanemu przez poprzedniego.
Niedziela – Hogo Cup
Rano ze względu na kierunek i siłę wiatru pierwsza kolejka na 180 sekund. Dwie kolejne kolejki na 240 sekund, czwarta i piąta kolejka na 180. Linia startu przy drodze z płyt betonowych i wiatr kręcący kierunkiem zmuszał wielokrotnie do startu między zaparkowane samochody. Warunki chyba lekko łatwiejsze niż dnia poprzedniego.
W trzeciej kolejce mój model ląduje w gęstych krzakach w dolince 500m od startu, w międzyczasie bateria w modelu rozładowuje się na tyle, że gps przestaje nadawać sygnał. Nie udaje mi się go odnaleźć pomimo posiadania wcześniej odczytanych współrzędnych gps i dalsze loty latam drugim modelem. Po 5 kolejce, a przed dogrywkami dzięki pomocy kolegów z Poznania (kolejny raz podziękowania!) model udaje namierzyć się z góry, miejsce zgadza się co do metra w wcześniejszymi współrzędnymi, ale model był bardzo wbity w gęsty krzak i niewidoczny od dołu.
Do dogrywek w szybowcach dociera dzisiaj 18/52 zawodników, tym razem trójka polaków. Wiatr w dogrywce około 1m/s, lot na 180 sekund i odczyt z altimetru. Można było lecieć na większy czas, ale ilość odczytów altimetrów spora, a organizator chce przeprowadzić całość jak najsprawniej.
Zwycięża Bostjan Bagari z Słowenii (77m odczytane z altimetru), drugie miejsce Vaclav Papez z Czech (72m), a trzeci ponownie David Krasznai z Węgier (67m). Od nas najlepszy wynik po ładnym starcie i locie zalicza Franciszek Halicki – 47m wysokości po 3 minutach lotu – 7 miejsce w open i zwycięstwo w juniorach. Michał Słyś miejsce 12 i 31m. Strzał wysoki, ale przez przesadzony środkowy czas wyjścia do góry model się nie domyka i robi 20m pompę – nauczka na przyszłość. Jarek Jeziorny leci klapówką, bardzo wysoki strzał dający perspektywę podium do czasu aż model się rozpompowuje – miejsce 17te.
W F1B do dogrywek tego dnia co ciekawe dociera mniej zawodników, bo jedynie 6/21, w tym dwoje polaków. Zwycięża Vladislav Urban – 78m. Drugie miejsce zajmuje Adam Krawiec – 75m, a trzecie Aleksander Starov – 73m. Daniel Cimochowski na 4 miejscu. Stanisław Skibicki tym razem poza fly offami, ale w pierwszej połowie stawki.
F1Q. Tym razem 6/9 zawodników w fly offach. Dwoje naszych, ale żaden z nich nie plasuje się na podium. Zwycięża ponownie Mihaly Varadi, drugie miejsce Jancso Andras, a trzecie Imola Varadine Fodor. Nasi w open: Rafał Wagner – 5, Filip Badylak – 6, Wojciech Bartel – 8 (i jednocześnie zwycięstwo w juniorach), Franciszek Jędrysiak – 9 (drugie miejsce w juniorach).
Po zawodach w miarę szybko się zbieramy, praktycznie nie czekając na zakończenie i wracamy do domu. Za rok oczywiście obecność obowiązkowa, miejsce i atmosfera bardzo unikalna. Pełne wyniki i miejsca zajęte przez polaków można prześledzić w wynikach poniżej.
Pionowe, ciasno upchane zdjęcia są autorstwa Anny Starova – pełna galeria do obejrzenia tutaj (klik)