lip
13
2024

PŚ F1ABCQ – Korenica/Krbava, Chorwacja 2024

13-14 lipca 2024 zostały rozegrane w Chorwacji zawody Pucharu Świata „Memorijal Damir Kosir” i „Memorijal Danko Sokolić” w kategoriach modeli swobodnie latających F1A,B,C,Q.
Zawody Pucharu Świata są tutaj rozgrywane co roku w okolicy miejscowości Korenica na „Krbavskim Polu – sporym, płaskim terenie rozciągającym się pomiędzy górami. Jest to także miejsce w gdzie nastąpiło starcie pomiędzy wojskami osmańskimi i chorwackimi w 1493 roku, a zakończyło się wtedy zwycięstwem wojsk tureckich. Była to ostatnia próba wyzwolenia się spod panowania tureckiego podjęta przez szlachtę chorwacką bez pomocy innych mocarstw. W wyniku bitwy śmierć poniosły tysiące ludzi, co zapoczątkowało demograficzny niż w tym regionie, który później dodatkowo się pogłębił. Obecnie pole używane jest oprócz modelarzy chyba tylko jako pastwisko.

Polskę reprezentowała mocna ekipa zawodników F1B traktujących zawody jako trening przed nadchodzącymi Mistrzostwami Europy w składzie: Adam Krawiec, Daniel Cimochowski, Leszek Kryszczuk, Stanisław Skibiski oraz dwoje szybowników w kategorii F1A: Michał Słyś i Dominik Skwarek. Do zawodów zgłosiło się w sumie w F1A 63 zawodników, w F1B 24, w F1C 12 i F1Q 13 zawodników.
Piątek to dzień treningowy, sporo zawodników na polu, mi też udaje się podjechać i zrobić kilka lotów, wiatr 2-4m/s całkiem przyjemnie.

Sobota.

Zawody utytułowane w tym roku Memoriałem Damira Kosira. Modelarza zmarłego w czerwcu zeszłego roku – znany mi od czasów gdy trochę bardziej zajmowaliśmy się rzutkami F1N – te naście lat temu – jako wybitny konstruktor właśnie tych modeli. Dużo wtedy wzorowaliśmy się na jego konstrukcjach… pierwsze modele F1N „klapowe”, za czasów gdy jeszcze nawet tak nie były nazywane w Polsce, powstawały (okolice roku 2010+) chyba tylko w Krośnie i okolicach. Dopiero później popularność takie konstrukcje zyskały w Rosji (lub zostały szerzej pokazane światu na facebooku) i następnie jako gotowe lub odtwarzane zyskały popularność też w Polsce. Bardzo dobre wyniki zakrawające na rekord Świata modelami stanowiącymi wariacje tych konstrukcji były ustanawiane właśnie u nas na zawodach Pucharu i Mistrzostw Polski. Wybitny modelarz uważany za osobę, która znacząco przyczyniła się do rozwoju szybowców F1N i F1N-150 na terenie byłej Jugosławi. Ku jego pamięci w zeszłym roku odbyły też się pierwsze memoriałowe zawody F1N na hali w Belgradzie w Serbii. Cześć jego pamięci! Szkoda, że w końcu dopiero od 2024 roku FAI pozwoliło na nieoficjalne rozegranie Pucharu Świata w kategorii F1N (a od 2025 już jako oficjalny) – parę osób nie dożyło możliwości rywalizacji już w takiej oficjalnej formule, a i patrząc przez pryzmat zawodów w Polsce zapaleńców rzutków też trochę mniej.

Przyjazd na pole z rana, organizatorzy sprawnie kierują zawodników do zaparkowania w odpowiednich miejscach dla danych kategorii, w pobliżu komisji startowych dla poszczególnych klas rozlokowanych na polu. Trawa w miejscu startów wykoszona. Rano kilka próbnych lotów by przekonać się jak bardzo słabym jest się w stosunku do siły wiatru.
Sędziowanie sobie wzajemnie zgodnie z biuletynem, zawodnicy w komisjach przemieszani krajami, raczej brak problemów ze znalezieniem osoby do pomiaru czasu, a całość przy kolejce trwającej 1:15 przebiega sprawnie i nie wygląda, żeby ktokolwiek próbował jakiś nieuczciwych kombinacji.

Początek pierwszej tury o godzinie 9:00, lot na 240 sekund. Kompletne zero wiatru bardzo skutecznie utrudnia starty. W szybowcach maksy robi 1/3 osób, obaj z Dominikiem z własnej winy psujemy starty przeciągając modele w prawo lub lewo od właściwego toru przy starcie i z powodu niewystarczającej wysokości krótko latamy. Termika póki co raczej znikoma i nie płatająca figli.

Druga kolejka to podobne warunki pod względem wiatru, ale lekko trudniejsze, bo pojawiają się kapryśne noszenia, które potrafią zdusić model w dość krótkim czasie. Lot nadal na 240 sekund. U nas w szybowcach znowu zaliczamy wtopy, ta kolejka mocno też eliminuje listę osób z dogrywek, bo po niej zostaje już tylko 5 takich wśród 41 nazwisk na liście – delikatnie mówiąc pogrom, jaki rzadko jest szansa obserwować, a pięknie widać to na liście z wynikami.
Kolejne kolejki już na 3 minuty lotu. Zaczyna ruszać się wiatr, a w końcowych kolejkach osiąga okolice 4m/s. W którejś z kolejnych kolejek zaliczam awarię z powodu spalonego serwa i do końca latam już drugim modelem, dla mnie te 3 kolejki już z maksami… dla Dominika gorzej – w trzeciej zalicza zero, ze względu na nieco samoczynne otwarcie haka i nieudaną powtórkę, w piątej lekka wtopa termiczna. Ten dzień kończymy z 27 i 35 miejscem.
Do dogrywek w szybowcach dochodzi 4 zawodników, co stanowi około jedynie 10% stawki (rzadko komplet ma mniej niż 25% zawodników) – wygrywa Dusan Fric, drugie miejsce Rudolf Holzleitner, a trzecie miejsce Grozdan Meglaj.

Polscy reprezentanci w kategorii modeli z napędem gumowym F1B znacznie lepiej. Adam i Daniel dochodzą do dogrywek. Nieco gorzej Stanisław – jedna 21 sekundowa wtopa, model wyszedł na gumie prawidłowo na 111m, ale został niegodnie potraktowany przez powietrze, w które to został wpuszczony przez zawodnika i spadł szybko do ziemi. Po próbie odczytu altimetru przez zawodnika zostało mu wyjaśnione, że „to i tak by nic nie dało” – prawo do odczytu czasu lotu z altimetru przysługuje tylko w lotach dogrywkowych. Podobnie z jedną lekką wpadką Leszek Kryszczuk. Kolejno zajmują 13 i 14 miejsce.
Dogrywki wieczorem po 19. Wiatr całkowicie się wycisza. Lot na 8 minut, początkowo najlepszy zmierzony czas ma Adam Krawiec – 408 sekund – jednak po odczycie altimetrów zostaje nieznacznie wyprzedzony przez rywala i spada na drugie miejsce (Adam po odczycie z altimetru 412 sekund). Wygrywa Oleg Kulakovsky z czasem 445 sekund. Trzecie miejsce Ismet Yurtseven z Turcji, jedną sekundę za poprzednikiem. Wyniki do siódmego miejsca to rozrzut zaledwie 20 sekund!

Rezultaty w F1C i F1Q można prześledzić na liście wyników 🙂

Przez cały dzień delikatnie mówiąc bardzo ciepło. Gumówkarze okrywają kadłuby koszulkami i szmatkami, aby zminimalizować pękanie rozgrzanej gumy. Mimo, że wiatr nie jest bardzo silny to sporo modeli zostaje rozbitych lub poskładanych przy strzale, także modele z pełnym węglowym skrzydłem zamieniają się w puzzle i łamią w wielu miejscach.
Zawody dość wycieńczające, organizatorzy całe szczęście zapewnili darmowy dostęp do butelkowanej wody, która była momentami zbawienna.

Niedziela.

Zawody ku upamiętnieniu kolejnego dużego autorytetu wśród chorwackich modelarzy – Danko Sokolić. Był to jeden z najbardziej utytułowanych i najstarszych modelarzy, urodzony w 1943 roku w Đakovie (Chorwacja), zmarł w 2022 roku. Modelarstwem zajmował się od 1956 roku i był mocno odpowiedzialny za jego rozwój, ceniony, z dużymi zasługami. Był mistrzem Jugosławii, kilkukrotnym mistrzem Chorwacji i dwukrotnie został uznany przez Chorwackie Stowarzyszenie Lotnicze za najlepszego sportowca roku w modelarstwie lotniczym.
Start pierwszej kolejki tak samo o godzinie 9:00. Dwa pierwsze loty na 240 sekund, a trzy kolejne na 180. Wiatr jak w dniu poprzednim, początkowo kompletnie zerowy, później rozwiewa się do 4m/s i więcej. Noszenia zdradliwe. Przekrój warunków w ciągu dnia bardzo szeroki i zmienny. Dzisiaj kilku zawodników na liście mniej – po zniechęceniu trudami dnia poprzedniego.
W pierwszej kolejce robię maksa, lot ładny i pewny. Dominik zbyt delikatny strzał i w efekcie tego lata tylko lekko ponad 2 minuty. W drugiej kolejce obaj robimy maksy. Ja trochę podmachane, bo o ile po samym starcie jest ok, to kawałek dalej nad świeżo skoszoną trawą model zaczyna tonąć… na szczęście udaje się uratować lot, a model ląduje w miarę bezpiecznie na niewysokim pojedynczym drzewie.
Trzecia kolejka bez problemów, odzyskujemy modele, które wylądowały prawie wprost w stadzie krów i chyba byków, całe szczęście te zwierzęta delikatnie obeszły się z naszymi szybowcami.

Czwarta kolejka maksy, piąta ja robię ładny lot wysoko w noszeniu przypieczętowując zakwalifikowanie się do fly off, a Dominik start „na odwal się” i niestety wtopa.
Po 5 kolejkach lotów w tym dniu do dogrywek F1A dochodzi 7 zawodników. Loty po meetingu zawodników z organizatorem ustalone na wieczór – 19:00 – F1Q+F1C, 19:20 – F1A, 19:40 – F1B. Lot od razu na 8 minut + wysokość z altimetru. Założenie jak dnia poprzedniego, że wiatr wyciszy się do poniżej 1,5m/s z aktualnych 4-5 m/s.
Czekamy, odpoczywamy, wiatr cały czas dość mocny. Około 18:30 przygotowuje modele – jeden turbuletny + drugi długi Lda i czekam aż się wyciszy, aby zrobić próbny lot. Około 19 na starcie robi się trochę nerwowo, bo ma miejsce start dogrywki F1C i F1Q, a wiatr dalej mocny. Są obawy, że modele mogą lądować w lesie na pobliskich górach, a jeden z zawodników zasiewa jeszcze większe, opowiadając jak w zamierzchłych czasach szukał w tym lesie silnikówki. Nikt się nie ugina i po prostu wszyscy lecą.
Ja idę szybko sprawdzić ustawienia długiego modelu na taki wiatr, po odbiciu deteru nad głową, wieje na tyle, że model ląduje 350m dalej. Szybkie poprawki i kolejna próba praktycznie 2 minuty przed rozpoczęciem dogrywki. Cały czas dylemat, którym modelem lecieć.

Lekko spóźniony docieram na linię startową. Póki co obserwujemy z ziemi co dzieje się dookoła i czekamy na dobre warunki, aby zminimalizować ryzyko przy holowaniu, czas ucieka i jest jakieś 2-3 minuty do końca. Sporo osób już poleciało. Wstążki wskazują, że może być dobry moment, idę w górę, parę kółek i decyduje się na strzał, ale zaraz na początku rozpędzania model wypina się z haka jakby urwało się kółko na końcu holu. Szybko odbijam deter, Dominik sprintem biegnie po drugi hol do plecaka, ale okazuje się, że hol jest cały więc szybko zapinam ten sam. Ostatnia chwila na powtórkę, biegiem na start i nie najgorszy strzał z gwoździa dosłownie nie więcej niż 10 sekund przed sygnałem na koniec czasu startowego. Lot obserwuje 3 chronometrażystów przez lornetki, dwóch z nich gubi model lekko po 3 minutach na tle drzew, gdy jeszcze widać go bez lornetki. Trzeci twierdzi, że cały czas widzi model bardzo dobrze, czas który zmierzył to 323 sekundy i po sprawdzeniu pokrywa się to idealnie z tym co na altimetrze. Modele odleciały około 1,5km i odzyskanie chwilę zajmuje.
Po powrocie wygląda, że wystarczyło to na drugie miejsce z niewielką stratą. W międzyczasie przed wręczeniem dyplomów zostaje jednak odczytany altimetr Jana Vosejpki z Czech, dzięki czemu awansuje on na pierwszą pozycję z czasem 368 sekund, ja spadam na trzecie miejsce. Na drugim miejscu Meglaj Grozdan z Chrowacji. O zmianie dowiadujemy się dopiero wychodząc na podium. To czy altimetr został odczytany w regulaminowym czasie i czy w ogóle z tego konkretnego urządzenia odczyt mógł być wykonany to jedna sprawa, ale wypadało by wywiesić listę z wynikami przed wręczeniem pucharów, a nie dopiero po jak to zostało uczynione.

Ostatnimi czasy bardzo dużo jest dyskusji i problemów wiązanych z odczytem czy to długości lotu czy wysokości z altimetru i zmian w wynikach – np. zawody PŚ w Saloncie. Powód jest bardzo prosty – naciąganie zapisów w kodeksie FAI, które są proste i jednoznaczne, każde jedno odstępstwo pozwala czuć się zawodnikom pewniej w niejednokrotnie „wymuszaniu” późniejszego odczytu lub odczytu z niecertyfikowanego altimetru. Nie zawsze łatwym jest wprost skrzywdzić zawodnika, znając temat problemu z ilością chronometrażystów, ale jeśli zapisy wymagają dostosowania do realiów może trzeba by ku temu zrobić krok? Tylko w rozsądnych granicach, żeby nie doszło do zezwoleń na odczyty altimetrów na drugi dzień, gdzie w międzyczasie możliwości manipulacji zapisanymi danymi jest mnóstwo.

F1B. Nasi zawodnicy robią komplety z wyjątkiem Leszka, który w jednym locie traci skromne 22 sekundy. Niektóre z lotów na żyletki. Z incydentów zderzenie lub mówiąc wprost zaatakowanie modelu Adama w locie przez model zawodnika z Zachodu. Uszkodzenia spore, bo płat do wymiany. Powstaje też wątpliwość wykonania dwukrotnej powtórki przez tegoż najeźdźcę, ale nie było na to twardych dowodów.

Do dogrywki staje 11 z 20 rywalizujących tego dnia zawodników. 19:40 i warunki już nieco inne niż przy locie szybowników, bo sporo osób zabiera się w noszenie. Ciekawy lot wykonuje Adam, jego model leci jakieś 400 metrów w spodziewanym kierunku z wiatrem, po czym nieoczekiwanie wraca na start po nieco ponad 6 minutach lotu. Pozostałe modele odlatują dość daleko i stopniowo zawodnicy wracają z altimetrami do odczytów. Wydaje się, że wygrał Stanisław Skibicki uzyskując 153 metry wysokości, drugi Vladislav Urban – 85m i trzeci Daniel Cimochowski – 38m. W ostatniej chwili przed wręczeniem pucharów dociera wiadomość, że Jean Luc Bodin odzyskał model i wraca na start. Po odczytaniu altimetrów deklasuje rywali, uzyskał w noszeniu wysokość około 250m po 8 minutowym locie. Była duża radość w naszej ekipie, a tak to niestety jednak lekkie rozczarowanie, po początkowym nastawieniu się na wyższe miejsca – to chyba jest nie do przeskoczenia.

Zmierzając ku końcowi nieusystematyzowanego opisu całość dobrze zorganizowana i wprost widać doświadczenie organizatorów. Fajna atmosfera, która na pewno udział w tych zawodach pozwoli na długo zapamiętać, a i pole z bardzo malowniczo otaczającymi je górami. Jeszcze raz podziękowania dla organizatorów, bo bez nich oczywiście tych zawodów by nie było.

Wyniki Sobota:  Pobierz PDF

Wyniki Niedziela:  Pobierz PDF

 

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.
Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

  Podpis *

   E-mail *

   Strona

Dbaj o to, by komentarz był wartościowy. Komentarze obraźliwe, wulgarne będą usuwane.

WP2Social Auto Publish Powered By : XYZScripts.com