cze
1
2024

Puchar Świata F1ABCQ – Serbia 1-2.06.2024

1-2 czerwca 2024 miały miejsce w Serbii (Zrenjanin/Aradac) zawody Pucharu Świata „41th Srem Cup” i „4th Morava Cup” w kategoriach modeli swobodnie latających F1A,B,C,Q i F1H. Uczestniczyli w niej także krośnianie

Jako, że ja na zawody dotarłem dopiero w sobotę wieczorem, to relacja częściowo na podstawie krótkiego opisu pozostałych kolegów, miejscami zachowana pisownia oryginalna, całość chaotyczna, ale nie chce mi się tego poprawiać 🙂

1-2 czerwca 2024 miały miejsce w Serbii (Zrenjanin/Aradac) zawody Pucharu Świata „41th Srem Cup” i „4th Morava Cup” w kategoriach modeli swobodnie latających F1A,B,C,Q i F1H.
Zawody w tej lokalizacji coraz bardziej popularne – w tym roku mocno obstawione również przez polskich zawodników. W kategorii F1A: Michał Śliwiński, Dominik Skwarek, Jarosław Jeziorny, Tomasz Jeziorny, Michał Słyś. W F1B: Adam Krawiec, Daniel Cimochowski, Stanisław Skibicki i Leszek Kryszczuk. W F1Q Rafał Wagner.

Część zawodników jedzie już w czwartek przed świtem i stoi cierpliwie na granicy po 3 godziny. Następnie resztę dnia i piątkowy poranek przeznaczając na zwiedzanie pobliskiej miejscowości Nowy Sad. W nocy jakieś miejscowe hultaje dźwigają wycieraczki w autach, ze względu na zainteresowanie obcymi, co powoduje niemałe zbulwersowanie wśród naszych zawodników. W czwartek wieczorem docierają też zawodnicy z Poznania by ostro trenować w piątek celem rozgromienia konkurencji. Piątek to jednak bardzo silny wiatr. F1B odpuszcza loty, MŚ i DS latają trochę dopiero przed zachodem słońca po kilka lotów. Jeden z polskich zawodników dojeżdża jeszcze w sobotnią noc.

Sobota

W sobotę bardzo mocne słońce, cieplutko. Start lotów o godzinie 9:00.
Pierwsza kolejka na 240 sekund, a modele lądują po 2 km od startu. Czas trwania kolejki to tylko 1 godzina, bez przerw przed kolejnymi lotami. Praktycznie bez szans wrócić pieszo w takim czasie, kto może wspomaga się samochodem jeżdżąc droga dojazdową do pastwiska na którym są rozgrywane zawody. Szybownikom na pomoc przychodzi Q7 Rafała która torem lotu bombowca pokonuje serbskie stepy.


Kolejne dwie kolejki na 180 sekund, dwie ostatnie na 120. Pocieszenie niewielkie, bo wieje na tyle że i przy takim locie modele odchodzą na 1.8km. Pojedynczy śmiałkowie krążą na haku.
Dominik ląduje za wioską, Michał w stadzie owiec, warunki odzyskiwania modeli trudne. Rafałowi wiatr wyciąga model z ręki i mocno go uszkadza, a w kolejnym locie inny model doznaje uszkodzeń przy lądowaniu.
W F1Q Włosi bez skrupułów oszukują, mimo że organizator prostuje ich jak może. Chronometrażystów brak i funkcjonuje mierzenie sobie nawzajem, co przy takim wietrze i krótkich kolejkach jest mocno wymagające.
Cała dzisiejsza czwórka naszych zawodników w F1A w dogrywkach, przy czym dostaje się do nich w sumie tylko 20 osób z 68. W F1B wtapia Daniel, tam do dogrywek dostaje się 10 z 18 zawodników. W F1Q Rafał bez kompletu, ale pozwala mu to zająć drugie miejsce.


Oczekiwanie na decyzję o dogrywce od 13:30 do 18 na polu w pełnym słońcu, chroniąc się przed nim na różne sposoby. W międzyczasie organizator podaje zupę mięsną. Finalnie decyzja to lot na 8 minut – F1A o 19:00, F1B o 19:20. O 18:45 zapada decyzja o przeniesieniu miejsca startu około 1km w głąb pola, co trzeba zrobić w pośpiechu.
F1A leci około 19:10. Większość klapówkami i ultrami. Michał stwierdza, że nosi i leci ukochanym BE. Strzela jako pierwszy czując lekkie noszenie. Pod niego leci Tomek, modele odchodzą na 1.5km i we trójkę z Jarkiem robią maksy. W sumie 11 osób osiąga czas 480 sekund. Dominik Skwarek ze stratą 50 sekund.
W F1B Polacy lecą równo w słabszym powietrzu i stąd niezadowalający wynik. 3 osoby nalatały 8 minut, ale ani jednego polskiego zawodnika. Stanisław na miejscu 5, Adam 7, Leszek 10, a Daniel 11. Po pozbieraniu modeli z pola powrót na spanie i jedzenie. Głodni i spragnieni. Po zaspokojeniu energetycznym, naprawianie modeli i do spania. Ważne do podkreślenia, że Michał Ś nie śpi, bo czeka na drugiego Michała jadącego samotnie z Krosna. Przed 1:00 udaje się położyć i zasnąć, oczywiście tylko na chwilę by o 4:15 wstać i pojechać na dogrywkę z dnia poprzedniego. Ale do takiego trybu jesteśmy przyzwyczajeni.


Dogrywka w niedzielę rano to lot na 600sek o godzinie 6:00. Przed tym szybkie ustawianie modeli i próby. Początkowo wiatru kompletnie zero, wiele osób widać jak podczas holowania idzie z tego powodu cały czas w przód. Przed samą dogrywką powietrze minimalnie zaczyna się ruszać. Dwie osoby robią maksy – Izraelczyk i Jarek Jeziorny, którego model lecąc po prostej pokonuje 2,2km, co pozwala w ładnym stylu dołączyć mu do klubu sześciuset (jako drugi z polskich szybowników w ostatnich kilku latach)…
Po ustaleniach z organizatorem lecą kolejną dogrywkę na 600sekund i tą wygrywa już Jarek odbijając model przed czasem, model jego konkurenta – Eyala Galor – rozpompowuje się i lata ledwo 7 minut.
Bardzo dobry wynik zaliczają pozostali Polacy – Tomek Jeziorny z wynikiem 566 sekund plasuje się na 3 miejscu – mamy dwóch polaków na podium dużych i wymagających zawodów! Piąte miejsce zajmuje Michał Śliwiński uzyskując czas 502sekund co generalnie jest i tak lekko ponad to, co oczekiwał od modelu który posiada. Niestety, ale przy takich dogrywkach, albo trzeba mieć model za grubszą kasę jak czołówka, albo liczyć na szczęście. Grunt, że wynik zadowalający i dobrze rokujący na przyszłość.

Niedziela

Początek niedzielnych zawodów zaplanowany o godzinie 9:00. Po dogrywce MS dolatuje naprawiony po rozbiciu w Kietrzu model. Szybko następuje uszkodzenie statecznika poziomego, a po wymianie go na inny dalsze próby, aby móc go dzisiaj sprawdzić w boju i dolatać w jedynych słusznych warunkach, czyli podczas zawodów.

Pierwsza kolejka na 240 sekund. Modele odchodzą około 1400metrów. Wszyscy Polacy z maksami.
Drugi i kolejne loty na 180 sekund. W drugiej kolejce zaczynają się problemy.. Dominik Skwarek z kilkunasto sekundową wtopą. Michał Śliwiński strzela na 108m, model bardzo szybko winduje się na 140m, mocne noszenie i nagle model zostaje wypluty i zduszony w czeluści aż do ziemi.. wynik 150 sekund. Wtopę w tej kolejce zalicza też Rafał Wagner w F1Q.


Trzecia kolejka – Michał Słyś podczas holowania zahacza holem o nadajnik rdt, podczas odplątywania przypadkowo odbija deter. W powtórce od razu po pójściu w górę bardzo silne noszenie, po dwóch kółkach, próbie zawrócenia przed ziemią i ustawienia modelu do strzału zahaczenie końcówka skrzydła o ziemię, brakło bardzo niewiele. Albo za słabo podszarpany model, albo złe podparcie prawego płata, bo model ewidentnie nie miał chęci nachodzić na hol. Tak czy tak przy braku treningu u zawodnika i słabym przygotowaniu efekt odpowiedni i należyty, a pretensje do kogo innego niż siebie samego niezasadne. Wynik w tej kolejce 16 sek to czas z pierwszej próby i oczywiście przy lądowaniu w powtórce z holem powinno być zero, ale nie udało się tego wyprostować, ku uciesze Michała Śliwińskiego.
Termika bardzo agresywna, powietrze poszarpane, a modele potrafią bardzo szybko wznosić się w noszeniach, jak i być zduszone z dużych wysokości.
Czwarta kolejka – wtopa Dominik Skwarek. Wyczajamy, że nad „bagnem”, które nie koniecznie jest bagnem, ale tak je nazywamy, sporo modeli zostaje zduszonych i staramy się startować z takich miejsc, aby je omijać. Michał Słyś rozpędza model w miarę mocno i następuje eksplozja statecznika poziomego przed zwolnieniem holu.

Zbiera się standardowo komisja badania wypadków modelikowych. Jej część widząca całą sytuację z okolic samochodów relacjonuje, iż już przed jej nastąpieniem wiedzieli że tak się stanie i że nie wolno było zawodnikowi osiągać takich prędkości. Pilot tłumaczy, że był jeszcze zapas oraz że bywały mocniejsze próby startów. Kolejny członek komisji stwierdza, że działanie było celowe i że to zemsta na modelu, że ten zahaczył końcówka skrzydła o ziemię w trzeciej kolejce. Póki co werdyktu nie ma. Powtórka lotu turbulakiem i maks. Przy okazji udaje się znaleźć połówkę statecznika poziomego (obie odleciały, a środek z mocowaniem został przy kadłubie). W międzyczasie do zawodnika podchodzi kolejny potencjalny świadek zdarzenia, który przedstawia inną, brzmiącą irracjonalnie przyczynę problemu złamanego statecznika. Po przedstawieniu jej pozostałym członkom komisji wypadku w sumie każdy patrzy na każdego dziwnie, niby nie sposób odrzucić tej tezy ze względu na szacunek i doświadczenie tej osoby, ale uwierzyć w nią też łatwo nie jest…
Piąta kolejką. Michał Śliwiński to samo co w drugiej kolejce. Michał Słyś maks, ale z biedą i pomocą JJ przy machaniu, gdyby nie to, że turbulak dużo umie, to raczej byłaby wtopa. Reszta maksy. Tomek w zasadzie cały dzień stabilne loty. Jarek z dwa loty z zepsutymi strzałami, gdzie w jednym z nich model robi cały lot na niewyobrażalnie niskiej wysokości 5-20m dzięki pracy pod modelem przez całe 180 sekund.


Finalnie tego dnia Tomek i Jarek z kompletem oraz wszyscy nasi zawodnicy w F1B. My w szybowcach, przy 66 zawodnikach, bez puntków. Część osób tego dnia ma maksy, pomimo że tak naprawdę ich nie nalatała. Wracamy we dwóch w miarę szybko na hotel, idziemy dużo zjeść i pomimo planów zobaczenia dogrywki jednak kładziemy się około 19:00 spać, ze względu na plan wcześniejszego powrotu.
Dogrywka wieczorem, podobno zdechło i warunki całkiem inne od tych w ciągu dnia.
W szybowcach zwycięża Dusan Fric z wynikiem 443 sekund w dogrywce, zaledwie 4 sekundy za nim Jarek Jeziorny, a na trzecim miejscu kolejne krótkie 14 sekund dalej Tomek Jeziorny, który automatycznie zwycięża też w juniorach jak dnia poprzedniego. Praca wykonana bardzo duża i chyba historyczny moment? Jarek po tych zawodach na czele tabeli z klasyfikacją Pucharu Świata, oby jak najdłużej, a Tomek drugi – w open. W juniorach Tomek na pierwszym miejscu.


W F1B Adam uzyskuje drugie miejsce, Daniel 5, Stanisław 8, a Leszek 11. 12 z 17 osób doszło do dogrywek, a ostatecznie decydował lot do ziemi!
Chcąc wspomnieć o F1C to jest to dość utrudnione bo brak naszych zawodników w Pucharze Świata.W F1Q Rafał Wagner standardowo drugie miejsce. Niestety dość kosztowne pod kątem punktów do Pucharu Świata jest to, że dominujący Włosi robią co chcą na tych zawodach i raczej ich zachowanie nie do końca można uznać za sportowe? Chyba, że sami mają o tym inne zdanie..

Pobudka po północy, wyjazd z hotelu 1:20, po tankowaniu i zakupie serbskich sów już jesteśmy w trasie. Granica serbsko-węgierska zajmuje mniej niż 15 minut, tym razem bez kontroli zawartości skrzynek i kolejek. Cała trasa w porządku, przed 11:00 Krosno, a Kraków lekko po 13:00.

Zawody mimo wszystko sprawnie przeprowadzone, wyniki online na bieżąco dzięki Wings Software. Brak sędziów, ale z drugiej strony trud włożony przez organizatorów zdecydowanie stawia dla nas te zawody w lepszym świetle niż zeszłoroczne zawody w Saloncie, gdzie dojazd do pola jest tragiczny, zawodników więcej, ale i chaos niewyobrażalny. Jedna rzecz, która by sporo ułatwiła to dłuższe kolejki i chociaż krótkie przerwy między nimi. Tak czy tak organizatorom należą się duże podziękowania i mamy nadzieje, że uda się uczestniczyć w tych zawodach w przyszłym roku.

Wyniki sobota: https://model.wings.rs/competition.php?id=878

Wyniki niedziela: https://model.wings.rs/competition.php?id=879

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.
Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

  Podpis *

   E-mail *

   Strona

Dbaj o to, by komentarz był wartościowy. Komentarze obraźliwe, wulgarne będą usuwane.

WP2Social Auto Publish Powered By : XYZScripts.com